<< wstecz
 

Nasze uratowane koty


Tosia (umaszczenie tricolor tzw. szylkretowe z białym) wałęsała się w klatce schodowej w naszym bloku. Kiedy ją znaleźliśmy (06.2008 roku) miała ok. 2 miesięcy. Była zdrowa i zadbana. Swój nowy dom znalazła na wsi niedaleko Lublina.


Zenek przemarznięty, wygłodniały z zaawansowanym kocim katarem został zabrany w bardzo mroźny, grudniowy poranek (2009 r.) z terenów kopalni w Bogdance. Miał wówczas około 7 miesięcy. Został wyleczony i poddany zabiegowi kastracji. Zenonem zaopiekowała się Magda.


Yennefer (umaszczenie biało-szare) podobnie jak Zenek, została przywieziona z Bogdanki w grudniu 2009 roku. Była bardzo wychudzona, miała biegunkę, koci katar i poważnie zaropiałe oko. Leczenie trwało długo, ale w rezultacie wyrosła na piękną, zwinną kotkę, która mieszka teraz z nowymi opiekunami w Lublinie.






Drapek (obecnie Felek), został przygarnięty w wieku ok. 4-5 miesięcy. Był poważnie zagrzybiony i zarobaczony. Leczenie było długie i uciążliwe, ale zakończyło się pełnym sukcesem. Drapek – Felek został również poddany zabiegowi kastracji. Swój nowy dom znalazł w Piotrowicy, gdzie z sympatyczną rodziną, suczką Muchą i kotem seniorem przeżywa swoje szczęśliwe dni.


Milwa (umaszczenie czarno-białe) była bardzo wychudzona i brudna. Do czasu adopcji przez jednego z pracowników - Artura, przebywała w zakładzie produkcyjnym w Lubartowie, szalejąc na hali i wygrzewając się przy laptopie. Przed przeprowadzką do nowego domu odwiedziła weterynarza i została poddana sterylizacji.


Mruka (obecnie Bajka) umaszczenie czarne dymne. Została znaleziona w kwietniu 2010 r. przy ruchliwej trasie Lublin – Białystok, z dala od ludzkich zabudowań. Miała wówczas ok.6 tygodni. Została odrobaczona i poddana zabiegowi sterylizacji. Obecnie mieszka z nową opiekunką - Mileną w Warszawie.


Bąbelek, obecnie Czarnuszek (umaszczenie czarne), został znaleziony 25 września 2010 r. w kałuży błota na poligonie w Lublinie. Miał wówczas ok. 4 tyg. Obecnie mieszka z nowymi opiekunami w Lublinie, w dzielnicy Dziesiąta.


Pchełek, został znaleziony w dniu 7 lipca 2011r. na trasie Łabuńki – Zamość. Najprawdopodobniej ktoś wyrzucił go z jadącego samochodu. Pchełek w dniu znalezienia miał ok. 5-6 tygodni, był chory na koci katar i mocno zapchlony. Jeszcze tego samego dnia zawieźliśmy go do kliniki weterynaryjnej na ulicy Stefczyka w Lublinie, skąd mieliśmy nazajutrz go zabrać. Mały Pchełek miał jednak wielkie szczęście i już po dwóch dniach znalazł nowy dom.


Bura, najpierw nieśmiało przychodziła pod balkon. Potem wskoczyła, ale wystarczyło jedno nasze spojrzenie i kota już nie było. Regularnie stawiana miseczka z karmą z czasem ją do nas przekonała. Z nadejściem pierwszych mrozów postanowiła sama zadbać o swoją przyszłość. Przez lekko otwarte okno, wsunęła łepek do mieszkania. Poczuła ciepło. Wsunęła się cała. Weszła na nasze kolana i już została. Kotka została poddana zabiegowi sterylizacji i bezpośrednio od weterynarza trafiła do nowego domu.


Czarny (ok.11 m-cy) tak ja Bura stołował sie na naszym balkonie. Bardzo szybko oswoił się i coraz częściej domagał się przebywania w ludzkiej obecności. Poddaliśmy go zabiegowi kastracji i zamieściliśmy ogłoszenie. Kilka dni później Czarny zamieszkał na Czubach w Lublinie.



Boguś (ok.4 m-ce) systematycznie dokarmiany nie wyglądał na zagłodzonego, bezdomnego kocurka, wręcz przeciwnie był w całkiem dobrej formie. Jedzenie jednak to nie wszystko. Boguś nie miał ciepłego schronienia przed nadchodzącą zimą. Postanowiliśmy znaleźć mu ciepły kątek. 20 grudnia 2011r. Boguś zamieszkał w domu pod Lublinem.



Mietek brat Bogusia. Kiedy przywieźliśmy Miecia, dwa dni przesiedział za szafą, zmuszany „przemocą” do wyjścia z ukrycia, boleśnie wbijał ostre ząbki w nasze ręce. W końcu przemógł się i zaczęło się szaleństwo. Nasz Pitek szybko skumplował się z młodym, Henia do końca ofukiwała przybysza, ale taka już jej natura. Miecio został wyleczony z kociego kataru oraz odrobaczony. W nowym domu u Iwony czeka go już tylko ciepła, najedzona i wygłaskana przyszłość.


Koty z kotłowni
Pomimo codziennego dokarmiania i głaskania, nie miały radosnego życia, nie widziały jeszcze słońca, ani zielonej trawy... Pięć 7-miesięcznych kociaków, czekało na prawdziwy dom. Zamieściliśmy ogłoszenia wszędzie gdzie się dało, no i się udało. Dwa kotki i dwie kocice zostały zaadoptowane.


Ich troje z kotłowni. Czarna kociczka i dwa kotki czarny i szary (wiek około 2 m-cy). Wszystkim kociakom poprzez ogłoszenie zamieszczone na portalu ogłoszeniowym, udało się znaleźć pod koniec listopada nowe domy. Pozostaje nadzieja, że będą szczęśliwe aż do końca swoich dni.















Dodano: 2010-10-22
 

- strona główna -