<< wstecz
 

Jak to było ...

Pierwsza klasa Technikum Mechanicznego w Krasnymstawie. Nowa szkoła i nowe zainteresowania. Za namową kolegi Piotra Stommy zmieniłem moje dotychczasowe hobby ze szkoły podstawowej jakim było harcerstwo na karate. Dnia 14 lutego 1990 roku, dokładnie o godzinie 17.30 stanąłem w ostatnim szeregu Sekcji Karate Kyokushin Krasnostawskiego Ogniska TKKF "PEDAGOG". Sekcję prowadził wówczas Sempai Roman Łukaszewski (2 kyu).

Oj, nie było łatwo... ówczesne Kyokushin ciężkimi, wytrzymałościowymi treningami weryfikowało chęci i zaciętość ćwiczących, tak, że po kilku latach z 72 - osobowej grupy zostało nas dwóch, a obecnie jeden - ja.

Treningi w krasnostawskiej sekcji prowadzone były bardzo profesjonalnie. Sempai Roman (obecnie Sensei 4 dan) szczególny nacisk kładł na trening kihon (podstawy) i kata (układy). Natomiast wytrzymałością :) zajmował się wiceinstruktor Sempai Andrzej Czubiel 4 kyu (obecnie 2 kyu). Co roku na długi majowy weekend Sempai Andrzej zabierał nas albo do Suśca, albo w Bieszczady, aby poćwiczyć i pobiegać na łonie natury, a przy ognisku przewietrzyć płuca głośnym śpiewem :).

Sempai Andrzej również zaszczepił w nas niedzielne biegi. Bez względu na pogodę, czasem w deszczu, śniegu czy błocie, co niedzielę o 9 rano przemierzaliśmy dystans 15 kilometrów do lasów Białki koło Krasnegostawu. Urozmaicony teren pozwalał na różne, męczące atrakcje na przykład sprinty pod górki.

Efektem moich treningów u Sempai Romka i Andrzeja były oczywiście obok zadowolenia z poprawy kondycji, większej motywacji i pewności siebie, zdane egzaminy na kolejne stopnie szkoleniowe kyu.

Przez 5 lat systematycznych treningów zdawałem kolejne egzaminy aż do 4 kyu w naszej sekcji i na obozach letnich LKKK przed egzaminatorem Polskiego Związku Karate - Sensei Janem Piotrowskim (2 dan), ówczesnym szefem Kyokushin w Lublinie.
Egzamin na ostatni stopień moich "krasnostawskich" treningów zdawałem na niezapomnianym letnim obozie LKKK nad jeziorem Czarnym koło Sosnowicy w sierpniu 1993 roku. To było to, o czym marzyłem. Miałem stopień mojego wiceinstruktora.
W sekcji Sempai Romka miałem również okazję sprawdzić się w roli nauczyciela. Moje pierwsze doświadczenie pedagogiczne zdobywałem prowadząc dziecięcą grupę początkującą.

Z dosyć wysokim na tamte czasy stopniem i podstawowym doświadczeniem pedagogicznym mogłem spokojnie rozpocząć treningi w prawdziwym, dużym klubie karate - Lubelskim Klubie Karate Kyokushin.
Moje pierwsze treningi w nowym klubie zbiegły się z rozpoczęciem nauki na Politechnice Lubelskiej. W moim życiu nastąpił kolejny etap...




Dodano: 2010-01-10
 

- strona główna -