<< wstecz
 

Tatry 27.12.2009 - 02.01.2010

Kolejny Sylwester i kolejny wyjazd w nasze Tatry i by³oby prawie identycznie jak w roku ubieg³ym, gdyby nie pewna ma³a atrakcja. Postanowili¶my bowiem spêdziæ noc pod namiotem, przy okazji sprawdziæ siebie i nasz sprzêt przed wakacyjn± wypraw± na Elbrus.

Pierwsz± noc po przybyciu spêdzili¶my w schronisku na Hali Ornak, kolejn± noc zaplanowali¶my ju¿ 'gdzie¶' w górze. A wiêc ze wszystkim co niezbêdne wywêdrowali¶my przez Iwaniack± Prze³êcz na grzbiet Ornaku (Suchy Wierch Ornaczañski - 1832, Ornak - 1854, Zadni Ornak-Siwe Ska³y - 1867, Kot³owa Czuba 1840) Zawierucha niemi³osierna (a pomy¶leæ, ¿e w dolinach zielono i i¶cie wiosennie tej zimy). Tu¿ za Siwymi Ska³ami znale¼li¶my niemal idealne miejsce na biwak - os³oniêty teren i w sam raz na 2 namioty, ale trochê za blisko szlaku. Idziemy wiêc dalej. Wstêpnie planowali¶my doj¶æ do Raczkowej Prze³êczy, ale w tym wietrze, który jeszcze bardziej potêgowa³ uczucie ch³odu, uda³o nam siê zdobyæ tylko Siw± Prze³êcz, z której i tak musieli¶my siê cofn±æ. W rezultacie wybrali¶my pobliskie kot³y po wschodniej stronie Kot³owej Czuby. Tutaj wia³o znacznie s³abiej, ale ciszy i tak nie by³o. Prê¿nie wziêli¶my siê za rozbijanie namiotów, byle szybciej znale¼æ siê w jakim¶ w miarê ciep³ym miejscu na przyk³ad w naszych nowych (podobno super) ¶piworach. Jeszcze herbata ze stopionego ¶niegu, woda do zalania liofilizatu (ziemniaki z czym¶ tam, ale nawet smaczne) no i co¶ na os³odzenie nocy w tym mrozie:) i ju¿ siedzieli¶my w ¶piworach. Noc zapowiada³a siê bardzo d³uga. Trzeba jako¶ doczekaæ do godziny 20.00, a potem próbowaæ zasn±æ. Po jakim¶ czasie przefiltrowana herbata da³a znaæ o sobie. D³ugo zwlekali¶my z podjêciem tej przykrej decyzji o wyj¶ciu na zewn±trz, ale przyszed³ w koñcu moment, ¿e nie mieli¶my ju¿ wyj¶cia i jedynym wyj¶ciem z tej sytuacji by³o w³a¶nie wyj¶cie na zewn±trz. Plecaki w przedsionku namiotu pozostawione w celu os³oniêcia przed nawiewaniem ¶niegu, nie spe³ni³y jednak swojej funkcji. W przeci±gu kilku chwil mieli¶my ¶licznie uformowan± wielk± zaspê, pod któr± spokojnie le¿a³y sobie nasze plecaki. W nied³ugim czasie zaczê³o równie¿ nawiewaæ ¶niegu do wnêtrza namiotu. Wszystko pokrywa³a, iskrz±ca w ¶wietle czo³ówek, cieniutka warstwa zmro¿onych igie³ek. 'Na ¶wiecie hula³y lute wichry, tocz±c k³êbowiskami ¶nie¿nej zamieci, ¿e raz po raz dygota³y ¶ciany' - jak pisa³ Reymont w powie¶ci Rok 1794. Namiot smagany porywami wiatru raz k³ad³ siê, dotykaj±c nas oszronionymi ¶ciankami, raz stawa³ dêba i ko³ysa³ siê na wszystkie strony, wydaj±c przy tym d¼wiêki niczym z za¶wiatów. £omoc±cy namiot co chwilê wyrywa³ nas ze snu, przynosz±c kolejne dziwne sny - z niecierpliwo¶ci± czekali¶my na ¶wit.

Przyszed³ d³ugo wyczekiwany ranek i znowu trzeba by³o zmierzyæ siê z zimnem. Wygrzebywanie siê z cieplutkich pieleszy, zajê³o nam trochê czasu. Wszystko co by³o poza ¶piworem, czyli wszystko oprócz nas, by³o 'ice' - herbata w termosie, nie wspominaj±c o wodzie w butelce, gaz i co najtragiczniejsze - buty, rêkawice. Zamarzn±æ jednak mia³o prawo, bo w namiocie by³o zaledwie 9 stopni poni¿ej zera. Z pomoc± przysz³y sprytne little hotties, w³o¿one do butów nieco je rozgrza³y i mo¿na by³o bez traumy za³o¿yæ butki. O ¶niadaniu musimy zapomnieæ, zamarz³ te¿ chleb, a i przecie¿ herbaty te¿ nie bêdzie jak zrobiæ.
Na zewn±trz czysty b³êkit nieba niczym nad lazurowym wybrze¿em, po³yskuj±ce w s³oñcu szczyty Starorobociañskiego, B³yszcza, Bystrej - piêknie, ale potwornie zimno.

Namiot nr 2, w którym spali Ania, Magda, Marta i Marek nie wytrzyma³ nocnej szarpaniny z wiatrem i 'lekko siê zniekszta³ci³'. Zawarto¶æ namiotu:) by³a jednak ca³a, zdrowa i zadowolona. Szybko zwinêli¶my ca³y ten nasz majdan i ruszyli¶my w stronê s³oñca tzn. ciep³a czyli schroniska na Hali Ornak. Podsumowuj±c t± nasz± noc trzeba powiedzieæ, ¿e wszystko by³o OK, powiedzmy nawet, ¿e jeste¶my twardziele:). Z zakupu ¶piworów mo¿emy byæ w pe³ni usatysfakcjonowani - sprawdzi³y siê, by³o ciep³o i sucho. Musimy natomiast zainwestowaæ w specjalny, zimowy namiot, taki z ko³nierzem, wówczas za rok mo¿e nie jedn± noc lecz ca³y zaplanowany pobyt spêdzimy pod namiotem, a na Elbrusie na pewno nie obudzimy siê pod zasp± ¶nie¿n±.
Oko³o godziny 12.00 jeste¶my ju¿ w schronisku. Jest gwarno i t³umnie czyli tak nie po naszemu. Lokujemy siê wiêc na piêterku tutaj nie ma jad³odajni wiêc i 'futerkowych' turystów równie¿. Rozk³adamy wci±¿ jeszcze zmro¿one rzeczy, robimy ¶niadanie zaraz potem obiad zakoñczony degustacj± w³asnej roboty wina, rocznik 2009 z piwniczki Marty. Jedna butelka na 6 osób w zupe³no¶ci wystarcza, by nas lekko otumaniæ:). Udaje nam siê zdobyæ miejscówki (oczywi¶cie) w schowku na ziemniaki czyli os³awionym pokoju dla VIP-ów. No i bêdziemy mieæ temperaturê na plusie, co prawda nie za du¿o, ale woda nie powinna zamarzn±æ:).


Rano ruszamy na Tomanow± Prze³êcz, sk±d wdrapujemy siê nielegalnie siê na Suchy Wierch Tomanowy (1860). Pogoda znowu nieciekawa. Przy schronisku kropi³ deszcz, który w miarê osi±ganej wysoko¶ci zamarza³, a na prze³êczy sypa³ ju¿ ¶nieg i niemi³osiernie wia³o, na szczycie by³o jeszcze ciekawiej tzn. zawierucha na ca³ego.
Wieczorem nasze grono powiêkszy³o siê o Aniê i Paw³a.

W Sylwestra wybrali¶my siê na Ciemniak (2096), szlakiem nieco d³u¿szym i bardziej mozolnym, ale za to bez wiêkszych trudno¶ci technicznych. Po mniej wiêcej godzinie drogi zielon± Dolin± Ko¶cielisk±, skrêcamy w prawo nastêpnie Idziemy kilkaset metrów ¦cie¿k± nad Reglami, po czym znaki czerwone od³±czaj± siê znowu w prawo, przekraczamy mostek i pniemy siê ostro pod górê lasem, w nieco skalnym terenie. Droga jest na tym odcinku stroma i niezbyt wygodna. Po pewnym czasie ¶cie¿ka nieco ³agodnieje i staje siê wê¿sza. Przez le¶ne prze¶wity ods³aniaj± siê widoki m.in. na Halê Sto³y. Mijamy niezbyt ³adn± ³±kê i znów wchodzimy w las. Powoli robi siê zimowo, tak jak to w grudniu w górach powinno byæ. Nastêpny odcinek wyprowadza nas na grzbiet Adamicy.
Doskona³y jest st±d widok na zachodnie zbocze Giewontu, które niczym nie przypomina ¶pi±cego rycerza widzianego z perspektywy Zakopanego. Wkraczamy w piêtro kosodrzewin i podchodzimy do¶æ stromo do góry. Docieramy na Chud± Prze³±czkê. Tu do³±cza szlak zielony z Doliny Tomanowej. Na prze³êczy zatrzymujemy siê na chwilê, przed nami ostatni odcinek szlaku na szczyt. Na pow³oce chmur dostrzegamy bardzo widowiskowe widmo Brockenu, który to ju¿ raz? Pstrykamy zdjêcia, ale nawet najlepszy aparat nie jest w stanie uchwyciæ tego piêknego momentu w pe³nej gamie barw.

Na szczycie zostajemy uraczeni bardzo ³adnymi widokami na pofalowane i melancholijne Tatry Zachodnie i strzeliste wierzcho³ki Tatr Wysokich z Krywaniem na czele. Okoliczna panorama uk³ada siê w niemal bajkow± mozaikê. Zostaliby¶my tutaj zapewne d³u¿ej, ale przenikliwe zimno zmusza nas do zej¶cia. Poza tym Sylwester tu¿, tu¿ - wypada³oby wzi±æ prysznic i w³o¿yæ ¶wie¿e dresy:) Wieczorkiem do³±czy³ do nas jeszcze Piotrek tak, ¿e ju¿ w komplecie mogli¶my zacz±æ 'sylwestrowanie'.

Sylwester jak zwykle przedni, z zabaw± niemal do samego rana, co prawda ludzi zdecydowanie mniej w porównaniu z latami poprzednimi, ale to ¿adna przeszkoda w dobrej zabawie.

Dzieñ posylwestrowy, nie nale¿y do ³atwych tote¿ wybieramy siê 'lajtowym' szlakiem na Polanê na Sto³ach (1320).
Nazwa, wbrew pozorom, nie pochodzi od mebli, ale od szto³ów, czyli sztolni dawnych kopalni rudy ¿elaza. Schodzimy Dolin± Ko¶cielisk±, a¿ do Bramy Kraszewskiego, nastêpnie id±c niebieskim szlakiem po oko³o 40 minutach osi±gamy Polanê na Sto³ach sk±d roztaczaj± siê wspania³e widoki na Giewont, Czerwone Wierchy i grupê Hrubego Regla, których oczywi¶cie nie widzimy bo widoczno¶æ jest zerowa.

W zabytkowych sza³asach pasterskich stoi rozbitych kilka namiotów. No, im to na pewno w nocy nie wia³o. Lokujemy siê na chwilê w jednym z sza³asów. Jemy, gadamy, gadamy, gadamy, poczym schodzimy tym samym szlakiem. Trochê robi siê smutno, jak to zwykle ostatniego dnia przed wyjazdem...





Dodano: 2010-02-20
 

- strona g³ówna -