<< wstecz
 

Motocyklowe Expo 2008 02.02.2008

Za namowa Andrzeja Witka (Harley - Davidson Street Bob) w niedzielę "bladym świtem" o 8.30 wyjechaliśmy jego Audi Quattro z Lublina do stolicy na coroczne Targi Motocyklowe Expo 2008. O 10.30 byliśmy na miejscu. Pierwsze wrażenie warszawskiego expo - "jaki kraj takie expo". Obrzydliwe krajobrazy, ciasnota ze wszystkich stron - środek Europy...:(. Ale nie po to przyjechaliśmy. Moim celem było obczajenie turystycznych enduro, no i całego stoiska BMW - bo mam:). Nie ukrywam, że miałem również nadzieję na znalezienie wreszcie ciuchów w moim rozmiarze.

Stoisko KTM - od razu siadłem na Adventure 990. W sam raz do mojego wzrostu. Co prawda to nie potęga Adventure BMW GS, ale wrażenie robi. Oryginalny wygląd, ciekawy kokpit, dwuwlewowy zbiornik paliwa, solidny łańcuch napędowy, zawieszenie niczego sobie. Byłaby fajna jazda, ale cóż nie na targach. Zobaczymy co napisze "Motocykl" po zakończonym teście, Może warto zainwestować...


Na Hondzie chyba bardziej niż motocykle uwagę zwracały sympatyczne hostessy :). Choć ja od razu odszukałem "wiaderko". To był przecież mój wymarzony motocykl do momentu zakochania w BMW. Usiadłem. Wygodny kolos - może nawet nie mniejszy od GS'a. Odpowiedni dla wysokiego gostka. Podróżnik wyposażony w duże kufry zmieści dużo bagaży. Nie zamieniłbym co prawda GS'a na Varadero, ale chętnie bym z 500 km zrobił :).

Stoisko Triumph'a i oczywiście wychwalany w prasie Tiger. Bez jazdy trudno ocenić, ale pierwsze wrażenie kiepskie. Brzydki wygląd. Niskie podnóżki źle zgrane z siedzeniem - nie dla dużego faceta - Anglicy to kurdupelki:)? Twarda jak cholera kanapa - to przecież enduro turystyk, a nie KTM 520 do śmigania po wertepach, górkach, krzaczorach itp. Nic a nic w tym motorku nie powaliło na kolana. Jeszcze gdyby hostessy były takie jak w Suzuki.


No i Suzuki. Jak oni to robią, że mając takie motorki trzymają niskie ceny? B- King. Zarąbisty disagne. Z wyglądu cudo. Tylko znowu motorek dla kurdupli. Saleta go chyba tylko reklamował, bo jego jazdy sobie nie wyobrażam. To chyba najsympatyczniejszy "przecinak" tych targów. Oczywiście znów bez jazdy figa, a nie ocena. Hayabusa niestety nie dała się oglądać. To kto na niej siedział i jak był ubrany spowodowało, że wszyscy po targach zobaczą w swoich aparatach tylko siodło motocykla. Dużym zainteresowaniem cieszył się V-Strom 650. Ja osobiście wolałbym dosiąść V-Strom 1000, ale go nie było - chyba już po produkcji. Szkoda.

Wreszcie BMW. Nawet Andrzej zauroczony swoim Harleyem z podziwem i zainteresowaniem dosiadał Beemek. To jest to co lubią tygrysy:). Jedyna w swoim rodzaju potęga GS'a 1200 z gmolami seryjnie montowanymi, z wystającymi cylindrami doskonale chłodzonymi powietrzem. Ten motor jak dla mnie nie budzi żadnych zastrzeżeń. Andrzejowi za to bardzo przypadł do gustu R 1200 RT. Super wygodny do dalekich asfaltowych podróży turystyk. Nawet dostawał butami do podłoża:), bo w GS'ie niestety... Chciałoby się mieć nowego R 1200 GS Adventure, ale jednak wygląd mojego czarno żółtego 1150, jeszcze długo będzie powodował sentyment do "stalowego szerszenia".

O pozostałych stoiskach i producentach nie będę smarował bo choć były ciekawe to mnie specjalnie nie interesowały. Ciuchów oczywiście jak zwykle nie dobrałem bo albo za krótkie albo za szerokie... W drodze powrotnej odwiedziliśmy Liberatora z Harleyami i BMW Fus.



Dodano: 2008-02-02
 

- strona główna -