<< wstecz
 

Wyprawa do starej stolicy 26-27 lipiec 2008

Wieliczka - Kopalnia Soli

W kopalni soli w Wieliczce byliśmy jeszcze za czasów swojego dzieciństwa, tymczasem dużo się zmieniło i postanowiliśmy to sprawdzić.

Pogoda niespecjalna- deszcz i okropna duchota, ale właściwie nas już to nie interesuje bo właśnie schodzimy krętymi schodkami - 378 stopni na pierwszy podziemny poziom o głębokości 64 metrów, gdzie mamy do przejścia 3 km trasę turystyczną aż do poziomu 135 metrów, deszcz na pewno nas tu nie dosięgnie, a miły chłodek (temp. 9-12 stopni) pozwala swobodnie spacerować po słonej krainie, no i ten unikalny mikroklimat...oddychamy więc na zapas:). Pierwsza komora, którą odwiedzamy to komora Mikołaja Kopernika, która powstała przed 1785 rokiem . Kopernik był prawdopodobnie pierwszym turystą w tej kopalni. Pani przewodnik , ubrana w galowy mundurek oznajmia nam, że możemy lizać wszystko oprócz rzeźb i innych eksponatów. Oczywiście korzystamy z tego. Dalej mijamy Kaplice św. Antoniego jest to najstarsza zachowana podziemna kaplica z końca XVII wieku, odprawiano w niej msze dla górników. W Podszybiu Kunegundy spotykamy ciężko pracujące krasnoludki, oczywiście słone krasnoludki. Dalej przechodzimy do komory Józefa Piłsudskiego powstałej w XIX wieku, a od 11 lat stoi w niej pomnik Marszałka Polski. Kolejnym etapem jest Kaplica św. Kingi, w której znajdują się relikwie Świętej. Kaplica zwana podziemnym kościołem . Jest to największa podziemna świątynia. Znajduje się na głębokości 101 metrów, a jej wymiary to: długość 54 m, szerokość 18m , wysokość 12 m.. Posadzka wyrzeźbiona w jednolitej bryle solnej lśni jak tafla lodu. Żyrandole z solnych kryształów, płaskorzeźby ilustrujące wydarzenia z Nowego Testamentu, oraz ponad 100 - letnia szopka...naprawdę niesamowite. Komora Stanisława Staszica jest za to najwyższą komorą komora w kopalni. W czasie II wojny światowej hitlerowcy zorganizowali w niej montażownię części do samolotów. Nad podziemnym jeziorkiem gasną światła - w ciemnościach słuchamy Chopina, przez chwile robi się nawet nastrojowo, ale czas iść dalej. Ostatnia komorą jest Komora Warszawa. Olbrzymia, podziemna sala balowa....może kiedyś zatańczymy tu na słonym parkiecie, póki co ceny są dla nas zbyt słone... Na powierzchnię wyjeżdżamy windą mknącą z prędkością 4m/s. Marzy nam się zobaczenie jakie skarby kryje Wieliczka poza oficjalnym, turystycznym szlakiem...

Łagiewniki

Po wizycie w kopalni jedziemy do Łagiewnik, które wszystkim są znane z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Najpierw odwiedzamy Kościół pw. św. Józefa przy klasztorze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z relikwiami św. Faustyny Kowalskiej. Po prawej stronie w budynku klasztornym widzimy ukwiecone okno pokoju w której umarła Święta. Dalej udajemy się do Sanktuarium, które w roku 2002 Jan Paweł II konsekrował jako bazylikę. Wewnątrz bazyliki bardzo skromnie. Obok obrazu - Jezusa Miłosiernego, w prezbiterium mosiężne tabernakulum i przestrzenna, ekspresyjna rzeźba krzewu opierającego się wichrom - symbol życia i zmagań człowieka.

Uzupełnieniem tego bardzo skromnego wystroju, są piękne długie okna, które w przyszłości mają być zaszklone witrażami. Idziemy na wieżę widokową z której widać panoramę Krakowa i ...Tatry. W ramach treningu przed naszą górska wyprawą zamiast korzystać z windy wbiegamy po schodach. To tylko 77 metrów i 315 stopni schodów...

Oj, obecny wygląd dwupoziomowego Sanktuarium wraz z całym kompleksem otaczających go budynków składających się na wielkie centrum pielgrzymkowe, na pewno mocno zdziwiłby siostrę Faustynę.

Niedzielny spacerek po Krakowie...

Startujemy z samego rana, ale i tak żar się z nieba leje, o jak miło było wczoraj w kopalni... zaczynamy od psiego pomnika znajdującego się na bulwarach wiślanych usytuowanego w pobliżu Wawelu i mostu Grunwaldzkiego. Pomnik symbolizuje psią wierność i ogólnie wieź człowieka ze zwierzęciem. Na wspomnienie historii o wiernym psie Dżoku, chyba wszystkim łezka w oku się zakręci. Podążamy dalej w kierunku Rynku Głównego z Sukiennicami, Wieżą Ratuszową, Kościołem Mariackim i Pomnikiem Adama Mickiewicz, który dopiero po śmierci po raz pierwszy "w życiu" odwiedził Kraków. Pomnik przedstawia poetę na wysokim granitowym cokole, wokół którego na stopniach znajdują się cztery figury . Symbolizują one: Ojczyznę, Naukę, Poezje i Męstwo. Przechodzimy przez ulicę, Franciszkańską, na której w kamienicy pod numerem 44 mieszkał Jan Matejko (muzeum niestety z powodu prac remontowych jest zamknięte), przy dźwięku hejnału z wieży Mariackiej idziemy do Bramy Floriańskiej głównej bramy miejskiej z końca XIII wieku z płaskorzeźba św. Floriana - patrona strażaków. ciekawym elementem bramy jest mały ołtarz Matki Boskiej Piaskowej znajdujący się w przejściu bramy, dalej idziemy do jednego z najcenniejszych zabytków Krakowa - Barbakanu zwanego swojsko Rondlem - dzieło architektury obronnej z XV wieku.

Na ulicy Jagiellońskiej wstępujemy na dziedziniec Collegium Maius - najstarszy budynek Akademii Krakowskiej. Dziedziniec otoczony krużgankami z kryształowymi sklepieniami pośrodku, którego znajduje się studnia. Ogólnym wyglądem przypomina nam jeden z wielu uniwersytetów w Cambridge, które swego czasu mieliśmy okazje odwiedzić.


Na ulicy Franciszkańskiej wpatrujemy się w okno, w którym miał zwyczaj pokazywać się i rozmawiać z młodzieżą Jan Paweł II. Niedawno przed Klasztorem Franciszkanów pojawiło się siedem aniołów. Liczba aniołów nawiązuje do symbolicznej liczby 7, a 27 kamieni ( pochodzących z Podhala) do 27 lat pontyfikatu Jana Pawła II. Jednak dowolność interpretacji jest jak najbardziej dozwolona. Autor (Michał Batkiewicz) tworząc swoje dzieło miał na myśli " Jest 7 dni tygodnia. Tygodnie składają się na miesiące, miesiące na lata, a lata na wieki. Na tym ziemskim padole jesteśmy takim robaczkiem. Wszystko przemija. I jeśli cos uda nam się zrobić, to jest dobrze. Dobrze by było łapać te momenty i wykorzystywać maksymalnie to, czym nas Pan Bóg obdarował".

Czasu nam pozostało już mało, podążamy więc na Wawel - obowiązkowa część wycieczki każdego turysty. Tłumy i długie kolejki do kas biletowych, do tego ten skwar.

Wchodzimy do Katedry Wawelskiej, tu również gwarno, duszno i tłumnie. Z trudem przedzieramy się po krętych schodkach by dotknąć serca Dzwonu Zygmunta. "Rzucamy okiem" na panoramę Krakowa rozciągającą się z wieży i wracamy do domu...


Dodano: 2008-08-27
 

- strona główna -