Tyle w tym "niemieckim koncernie" było dobrego co złego... Na pewno firma kreowała się na dobrze zorganizowany i zarządzany zakład produkujący drewniane okna dachowe.
zautomatyzowany park maszynowy, zoptymalizowane stanowiska pracy, transport wewnątrzzakładowy, pozwalały na osiąganie dużej wydajności i dużych wskaźników produkcyjnych. Ale to dopiero później. Na początku mojej pracy był młotek, wkrętak, szlifierka kątowa i spawarka, że nie wspomnę o papierze i ołówku, bo komputer dostałem dopiero po pół roku pracy. Tak rodziła się potęga drewnianych okien Roto w Polsce:). Razem ze słowami prezesa Francuza: "...nie będę wahał się stawiać Polaków pod ścianą i rozstrzeliwać..." obraz "zachodniego koncernu" wypadał blado...

Wszystko rodzi się w bólach. Tak i moja praca w Roto zmieniała się. Z czasem zdobywałem coraz więcej wiedzy inżynierskiej: konstrukcyjnej, technologicznej i kierowniczej. Brałem udział w wielu szkoleniach. Do dziś w żadnej firmie nie miałem ich więcej niż w Roto. Również wynagrodzenie było przyzwoite co prawda po kilku złożonych wypowiedzeniach ale jednak :). Poznałem wielu fajnych i porządnych ludzi, a zapach sosnowego drewna zawsze przywołuje dobre wspomnienia , bo było ich znacznie więcej niż tych złych.

Niewątpliwie korzyści pracy w Roto na stanowiskach od specjalisty ds. produkcji przez technologa na kierowniku wydziału skończywszy to bardzo dobra znajomości technologii, konstrukcji i produkcji okna dachowego - co później bardzo się przydało...:).

Powodem odejścia było coraz większe cwaniactwo, karierowiczostwo, podpierdzielanie oraz brak zrozumienia ze strony wyższego kierownictwa. To wszystko razem wzięte potrafiło skutecznie obrzydzić pracę. A po co się stresować jak można zmienić na inną :).



Dodano: 2008-01-01
 

- strona główna -